golab

Przedszkole okultyzmu
Autor: Robert Tekieli

 Zagrożenia duchowe kryją się czasami za zupełnie niewinnymi formami współczesnej kultury. Schemat zawsze jest ten sam. Wszystkie duchowe pułapki koncentrują się wokół jakiejś istotnej ludzkiej potrzeby - zdrowia, bezpieczeństwa, rozrywki. Rozwiązanie problemów jest zwykle proste, a obietnice nieprawdopodobnie kuszące. Metody kontroli umysłu czy pozytywnego myślenia oferują na przykład wszechmoc.

Wejście w jakąś uzależniającą, toksyczną dziedzinę może być niezauważalne. Jednak ma konsekwencje, które już można rozpoznać. Jak diagnozować problem? Jeśli jakiejś dziedzinie życia, jakiejś aktywności nasze dziecko czy członek rodziny, znajomy czy przyjaciel zaczyna poświęcać nieproporcjonalnie dużo czasu, powinna się zapalić czerwona lampka. Dziecku wystarczy zadać pytanie: Ile czasu poświęcasz muzyce? Ile godzin tygodniowo spędzasz w Internecie? Ile zajmuje ci gra w RPG czy inną grę komputerową? Kolejne pytanie powinno dotyczyć treści. Jakie tematy podejmowane są w słuchanych przez ciebie piosenkach? I nie dajmy się zbywać stwierdzeniami: to tylko zabawa, nikt poważny nie traktuje przesłań satanistycznych Led Zeppelin, The Beatles, Madonny, Jimie Hendricksa czy KISS jako zagrożenia, nikt rozsądny nie powie, że granie w "Hero's quest" "Might and Magic" może kogokolwiek skrzywdzić. Bzdura! Jest dokładnie odwrotnie!

Zacieranie granic

Gry komputerowe zacierają granicę pomiędzy wyobraźnią a rzeczywistością. Treści w nich zawarte wsączają się w umysł grającego niejako przy okazji, gracz porwany akcją, skoncentrowany na przekraczaniu kolejnych poziomów nasiąka komunikatami, ideologią świata przedstawionego w sposób pozaświadomy. Treści gier komputerowych, muzyki słuchanej w emocjach, kodują się w umyśle odbiorców w sposób niezwykle trwały. Gry komputerowe wymuszają czasami określone działanie. Niektóre zawierają treści satanistyczne, przynajmniej jako tło. Coraz więcej gier zawiera treści bluźniercze, mocno angażujące gracza. W części gier wymaga się wczuwania w rolę diabła lub wirtualnie angażuje się w zabijanie.

Gry RPG polegające na odgrywaniu w kilka osób zaprogramowanych wcześniej scenariuszy, w których akcja może potoczyć się zgodnie z decyzjami uczestników na kilka różnych sposobów, mają swój specyficzny rytuał. Istnieje rodzaj ceremonii, wszystkim kieruje Mistrz (Master, Pan, Gospodarz). Niektóre scenariusze wymuszają realne praktykowanie okultyzmu. RPG są tak pochłaniające, tak mogą angażować emocje młodych ludzi, że mogą zacząć wpływać destrukcyjnie na realne życie. Młodzi ludzie na przykład, by uczestniczyć w dorocznych konwentach, gromadzących czasami i kilka tysięcy graczy, porzucają bardzo ważne uroczystości rodzinne czy zaniedbują obowiązki. Czasami miesiącami nie są w stanie rozmawiać w czasie wolnym o niczym innym, tylko o grze.

Moje życie ugrzęzło w miejscu

Pytanie o przyswajane, szczególnie przez osoby młode treści, dotyczy również oglądanych filmów, a nawet książek czy czasopism. Lektura czasopism okultystycznych niesie ze sobą niebezpieczeństwo inicjacji. Może się to wydawać nieprawdopodobne. Jednak relacje duszpasterzy oraz osób posługujących modlitwą uwolnienia nie pozostawiają tu wątpliwości. Silne zaangażowanie emocjonalne, fascynacja niezwykłymi tematami może doprowadzić do duchowych związań. Do potężnych kłopotów.

Przy okazji fenomenu potteromanii możemy zaobserwować konkretne skutki zabawy w okultyzm. Po publikacji przez J.K. Rowling ostatniego tomu przygód Harry'ego Pottera, fani serii wykazują objawy zespołu abstynenckiego charakterystycznego dla alkoholików na odwyku. Amerykański psycholog Jeffrey Rudski przebadał cztery tysiące miłośników Harry'ego i u 10 procent zaobserwował między innymi: depresję, utratę łaknienia i bezsenność. Ponieważ na całym świecie sprzedano 400 milionów egzemplarzy powieści Rowling, liczba osób dotkniętych tym syndromem na całym świecie może wynosić kilka milionów.

Lizzie Dowd ma 21 lat i pracuje w Agencji Badania Rynku w Sutton Coldfield. Po zakończeniu przygód Harry'ego czuje się przybita, całkiem straciła apetyt i schudła w efekcie ponad sześć kilo. "Czytając kolejne części czułam się taka szczęśliwa - mówi z żalem. - Dlatego po publikacji ostatniego tomu moje życie nie jest już takie samo. To jak koniec związku. Harry stanowił ogromną część mojego życia, a teraz mi go odebrano. Każdej nocy śnię o lekcjach magii w Hogwardzie. Harry, Ron i Hermiona są tam moimi najlepszymi przyjaciółmi: świetnie się razem bawimy i rozrabiamy - ciągnie Lizzie. - Potem budzę się i dopada mnie rzeczywistość. Często mam łzy w oczach. To rujnuje mój dzień. Całkiem straciłam apetyt. Moja mama dobrze gotuje, ale ja mogę tylko grzebać widelcem w talerzu. Tak bardzo chciałabym więcej książek o Harrym! - smuci się ta młoda Brytyjka. - Od ostatniej części moje życie jakby ugrzęzło w miejscu. Nie mogę ruszyć do przodu. Pociesza mnie tylko możliwość ponownego przeczytania całej serii, ale to nie wystarcza. Błagam, żeby pani Rowling napisała coś jeszcze. Tylko w ten sposób mogę odzyskać dobre samopoczucie".

Jakby umarł mi ktoś bliski

27-letni Jamie Knights z Bristolu pracuje w biurze. Cierpi na bezsenność. Jego związek z dziewczyną, a także relacje ze znajomymi pogarszają się. "Nigdy nie odczuwałem większego smutku, niż wtedy, gdy zamykałem ostatni, siódmy tom - mówi. - Nie mogłem wprost uwierzyć, że to koniec. To wpłynęło na całe moje życie, zupełnie jakby umarł mi ktoś bliski. Stałem się zrzędliwy, często kłócę się z moją dziewczyną. Od paru miesięcy mam też kłopoty ze snem. Nie mogę zasnąć, bo wciąż myślę o bohaterach powieści. Tyle rzeczy zostało niedopowiedzianych. Harry tyle jeszcze może zrobić - twierdzi Jamie. - Kiedy zasypiam, śnię zawsze o tym, co dzieje się po zakończeniu akcji "Insygniów śmierci". Sny są tak realne, że zacząłem nawet sam pisać ósmy tom. W pracy bywam rozkojarzony, marzę tylko o tym, by wziąć do ręki książkę o Harrym. Któraś część zawsze leży u mnie w szufladzie biurka i w przerwie na lunch czytam rozdział lub dwa. Moja dziewczyna twierdzi, że kocham Harry'ego bardziej niż ją. To oczywiście nieprawda, ale faktem jest, że on plasuje się tuż za nią".

Lindsay Plant, 17-letnia uczennica z Essex czuje się rozdrażniona, straciła apetyt. Cierpi na wahania nastrojów. W tym przypadku odejście młodego czarodzieja odbiło się negatywnie na całej rodzinie. "Czytałam przygody Harry'ego już jako siedmiolatka, więc po zakończeniu ostatniego tomu czułam się załamana i płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Przez wiele kolejnych dni obiad stawał mi w gardle. Teraz życie wydaje się jakieś dziwne. Dawniej zawsze miałam na co czekać - w planach zawsze była następna część. Teraz patrzę w przyszłość i nie widzę tam nic, tylko zwyczajne życie. Jestem przez to bardzo zdołowana - ciągnie Lindsay. - Przeczytałam raz jeszcze wszystkie tomy, ponieważ tak bardzo tęskniłam za bohaterami. Ale to już nie było to samo, co za pierwszym razem. Wiem, że cierpię na syndrom odstawienia. Doskonale też zdaję sobie sprawę, że seria o Potterze to fikcja, ale ja zaangażowałam się w nią emocjonalnie. Mój chłopak nie zalicza się do potteromaniaków, więc nie rozumie, dlaczego jestem taka smutna. Tymczasem tę stratę odczuła cała moja rodzina - wszyscy mamy lekką obsesję na punkcie książek J.K. Rowling".

Trudno zrozumieć, że książka może mieć tak destrukcyjny wpływ na życie ludzi. Jednak świadomość metod oddziaływania na emocje i podświadomość odbiorców wytworów współczesnej kultury stała się tak duża, że coraz większa grupa osób, może dość dowolnie manipulować życiem innych. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę. A metodami naukowymi nie można zmierzyć spustoszenia duchowego dokonanego przez książki Rowling, które są przecież przedszkolem okultyzmu.

Robert Tekieli



Ten tekst został skopiowany ze strony


Kliknij tutaj aby zobaczyć oryginał.

Created by Jenny@pingwin.waw.pl