Techno - pułapki
Ten tekst został skopiowany ze strony © Szumu z Nieba. Nr 87/2008.
Kliknij tutaj aby zobaczyć oryginał.
O Techno-Pułapkach rozmawiamy z Leszkiem Dokowiczem – kiedyś współtwórcą imprez techno. Obecnie Leszek jest producentem filmów dokumentalnych i operatorem kamer, mężem i ojcem piątki dzieci.
Czym jest kultura techno?
To ruch, który powstał pod koniec lat osiemdziesiątych w krajach zachodnich – na początku w USA i Wielkiej Brytanii potem Niemczech i pozostałych krajach. Techno to swoisty język, sposób zachowania, wygląd, ubiór – wszystko, co można było określić mianem kultury. Muzyka ta tworzona jest za pomocą komputerów, prawie bez instrumentów rzeczywistych. Bardzo duże znaczenie ma w niej rytm. Przez 20 lat w Niemczech pracowałem przy tworzeniu materiałów filmowych, które były pokazywane podczas dużych imprez techno. Poznałem ludzi, którzy organizują parady i mogłem zobaczyć jak wyglądają takie imprezy. Poprzez wielogodzinny taniec ludzie wpadają w trans – czyli stan, w którym człowiek oddaje kontrolę nad sobą. Funkcjonują w świecie, który jest generowany przez tych, którzy tworzą tę imprezę – operatorów świateł, didżejów.
Co się dzieje z ludźmi, którzy przychodzą na taki koncert? Jak ta muzyka na nich wpływa?
Wpływy są różnego rodzaju. Tak jak człowiek składa się z ciała, ducha i duszy, tak te wpływy można podzielić na trzy kategorie. Po pierwsze – to silny wpływ muzyki, świateł, obrazów na czysto fizjologiczną część człowieka. Gdy młodzi ludzie zażywają na takiej imprezie narkotyki, np. popularne„extasy”, mają mocno rozszerzone źrenice. Cała informacja zawarta w świetle i obrazach pada na siatkówkę oka w sposób niechroniony i dociera do mózgu. To są takie ilości informacji, że w mózgu dochodzi do różnych uszkodzeń. Nie dzieje się to w przeciągu jednej imprezy, ale jeśli człowiek sukcesywnie, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem uczestniczy w takich imprezach w jakimś momencie może się przydarzyć, że jego mózg zostanie mechanicznie uszkodzony.
Poza tym jest cala sfera psychiki, ducha. Nie bez powodu dzień jest oddzielony od nocy. Człowiek powinien w ciągu dnia pracować, w nocy odpoczywać. Młodzi ludzie, gdy wchodzą w przestrzeń nocy, otwierają się na zachowania, do których cała atmosfera imprezy zaprasza. Jest też sfera seksualna – młodzi, rozebrani tańczą całą noc upojeni alkoholem, albo narkotykami obok siebie, więc logiczne jest, że większość chłopaków, tańcząc obok na wpół rozebranych dziewczyn, myśli o tym, w jaki sposób można którąś z nich zaprowadzić do łóżka. Czyli w ich życie wchodzi grzech – najpierw w myślach, a później często i w czynie, bo wiadomo, że po takich imprezach życie gdzieś toczy się dalej.
I trzecia sprawa: będąc w transie, człowiek oddaje kontrolę nad sobą komuś lub czemuś. We wszystkich kulturach pierwotnych trans służył temu, żeby wejść w kontakt z duchami, które komunikują się z ludźmi w momentach, w których człowiek na to się zgadza. Ja ze swoich doświadczeń wiem, że w techno chodzi o to, żeby ludzie weszli w stan demoniczny – dzieje się to powoli, krok po kroku.
Czyli uczestnicy imprez techno poddawani są pewnego rodzaju manipulacji – poprzez muzykę, światło, obraz?
Może trudno to sobie wyobrazić, ale tak jest. Podejrzewam, że większość polskich didżejów na temat tej manipulacji nic nie wie. Cała struktura ruchu techno ma kształt piramidy i im człowiek znajduje się wyżej, tym więcej o tym wie, natomiast większość bez zastanowienia powiela pewne trendy. Ludzie ze szczytu tej piramidy są wyszkoleni i wykorzystują środki techniczne i swoją wiedzę, aby manipulować innymi.
Muzyka często ma swoje przesłanie, jest przedłużeniem jakiejś ideologii, jak to wygląda jeśli chodzi o techno?
Mogę krótko powiedzieć o swoim doświadczeniu. Gdy zajmowałem się tą muzyką w Niemczech, byłem przygotowywany do przyjęcia pewnych pozycji w ramach tego ruchu. Po indywidualnych szkoleniach, którejś nocy w czasie jednej z największych imprez w Niemczech poddano mnie pewnej inicjacji. Jak się później okazało, była to inicjacja satanistyczna. Wyjaśniono mi, że ludzie którzy przejęli ster w tym ruchu są satanistami, którzy na całym świecie używają tej kultury, chcąc zniszczyć młodzież, aby generacja, która zetknie się z tym ruchem, weszła w głąb grzechu, w doświadczenia, które niszczą człowieka.
Jeśli człowiek nie ma żywej relacji z Bogiem, jest mu trudno odróżnić światło od ciemności. W techno jakby wszystko dzieje się pod pozorem światła – imprezy, fantastyczne przeżycia, intensywna muzyka – to wszystko jest jak wspaniała zabawka i młodzi ludzie w taki sposób to przeżywają. Proszę jednak spojrzeć na owoce tych zachowań: bardzo młodzi ludzie wchodzą w zachowania seksualne, w zmiany partnerów, w przeżywanie seksualności bez odpowiedzialności, co powoduje skrzywienia obrazu małżeństwa i rodziny. Wielu nie jest w stanie dochować później wierności, ponieważ cała ta kultura namawia ich do życia na zupełnym luzie. Następna sprawa: muzyka ta alienuje tych ludzi, otacza ich przez cały czas, przez co zagłuszają w sobie wiele innych głosów. A Bóg mówi w ciszy. Człowiek otaczający się permanentnym hałasem będzie miał problemy z wrażliwością na sprawy duchowe. Kolejny owoc tego ruchu to korzystanie z narkotyków – ponad 50 % ludzi zażywa je regularnie na imprezach.
Jak rodzice mogą uchronić młodego człowieka przed tym negatywnym wpływem?
Ochrona powinna zacząć się zanim dziecko zacznie wychodzić z domu. Jeżeli rodzice mają więź z dzieckiem i poświęcają mu dosyć czasu, nie zostawiają go samego, z kolegami na ulicy, tylko intensywnie przeżywają jego dzieciństwo i później są jego partnerami, doradcami to myślę, że niebezpieczeństwo wejścia takiego dziecka na złą drogę jest małe, bo ci młodzi ludzie czują się bezpieczni. Jak wejdą w coś, co nazywa się duchową ciemnością, to potem wychodzą z tego, bo mają poznanie dobra, miłości i piękna, które wynieśli z rodziny. Jeśli natomiast są braki w tej dziedzinie, to wchodząc w sfery ciemności młodzi ludzie nie widzą tego jako ciemność, bo przychodzi ona pod pozorem dobra, dobrej zabawki. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że zawsze jest nadzieja. Moja mama modliła się za mnie 17 lat. Kiedy myślała, że wszystko już przepadło, bo szedłem prostą drogą w kierunku piekła, wtedy Bóg dał mi spektakularne nawrócenie. Doświadczyłem, że istnieje szatan, który działa przeciwko człowiekowi, ale z drugiej strony jest zwycięska moc Jezusa Chrystusa, który pokonał go już ostatecznie. Pozostaje więc modlitwa. To wielka pomoc. Modlitwa rodziców zawsze jest wysłuchiwana przez Boga. Może to nastąpić po latach, ale jestem przekonany, że modlitwa płynąca z serca matki czy ojca dociera do nieba. Z młodym człowiekiem trzeba też rozmawiać, szczególnie, gdy coś przeżyje, jest czymś poruszony, bo wtedy jest szansa, że otworzy swoje serce. Gdy daje jakiś sygnał, można spróbować tłumaczyć mu delikatnie, według prawa rozumu. Ale to sprawdza się tylko wtedy, gdy jest właściwa relacja między rodzicami a dziećmi.
Coraz trudniej młodemu człowiekowi dokonać właściwych wyborów i odnaleźć drogę, która będzie prowadzić do szczęścia. Ale taka droga jest możliwa. Jest nią Jezus Chrystus i szczęście ma ten człowiek, który ma w swojej rodzinie ludzi modlących się i wskazujących na tę drogę. Wtedy uniknie wielu pułapek w swym życiu – także tych, które kryją się choćby w muzyce techno.
Z Leszkiem Dokowiczem rozmawiała Magalena Mrówczyńska