golab

Bóg przeciął mój stryczek

Robert Tekieli to jedna z najbardziej nietuzinkowych postaci polskich mediów

W pewnym okresie swojego życia zafascynowany był magią, okultyzmem oraz technikami rozszerzania świadomości i umysłu. Przeżył głębokie nawrócenie, które, jak twierdzi, uratowało mu życie. Tak opowiada o swoim życiu.

Gdyby nie Bóg, już nie byłoby mnie wśród żywych. Moja historia, poszukiwanie wolności bez ograniczeń, doprowadziło mnie do tego, że organizowałem największy w Polsce, kilkudniowy festiwal filmów okultystycznych, publikowałem wywiady z satanistami, sadomasochistami i okultystami. Sam, nie wiedząc o tym, byłem magiem i okultystą. Słyszałem myśli innych ludzi, wyczuwałem na co są chorzy, "zabierałem" choroby.

Aż w końcu przestraszyłem się tego zła i wtedy dotknął mnie Bóg. W trakcie modlitwy na rekolekcjach ignacjańskich miałem rodzaj mistycznego przeżycia; spotkałem żywego Jezusa, przytulił mnie do serca, dał poczuć swoją wielką miłość i zobaczyć moje grzechy, które były jak szkarłat. Gdyby nie Jego miłość, uświadomienie sobie mojego brudu skończyłoby się samobójstwem.

Dwa bieguny

Chrześcijaństwo i okultyzm to są po prostu dwa bieguny. Chrześcijaństwo wzywa do poświęcania się dla bliźnich. Okultyzm uczy skupiania się na sobie i na własnych potrzebach. Na realizowaniu ich kosztem innych. Chrześcijaństwo daje pokój wewnętrzny. Okultyzm może dać rodzaj satysfakcji. Krótkotrwałej i pozostawiającej po sobie głód. Okultyzm uzależnia, chrześcijaństwo jest propozycją wolności.

Walczył o mnie Bóg i szatan. Wygrał Bóg...

Ta walka w pewnym sensie trwa. Była skrajnie trudnym przeżyciem. Dziesięć lat cierpień, doświadczenia swojej słabości, budowania sobie nieprawdziwych wyobrażeń Boga. Bolesne zderzenia z rzeczywistością.

Największą łaską, pozwalającą mi otrzeźwieć, było doświadczenie utraty pracy, które trwało ponad dwa lata. Miałem już wtedy dzieci. To był bardzo trudny czas. Ale dzięki niemu zobaczyłem swoją obłudę, tendencję do oszukiwania się, skrajną słabość. Bóg przeprowadza człowieka przez takie doświadczenia w sobie tylko wiadomy sposób. Po ludzku nie powinienem tego czasu przeżyć w jednym kawałku. Bóg jednak robi co chce.

Miałem "władzę nad ludźmi". Słyszałem ich myśli, czułem, co ich boli...

Nigdy jednak po moim nawróceniu nie poczułem tęsknoty za tymi magicznymi właściwościami. Teraz już wiem, że były one związane ze śmiercią duchową, której wtedy, gdy umierałem, nie czułem. Kiedy przestałem być magiem, miałem uczucie jakbym wystawił głowę na powierzchnię. To, co wcześniej uważałem za powietrze, było tak naprawdę wodą czy nawet czymś jeszcze mniej płynnym. Dopiero, gdy Bóg mnie z tego wyciągnął, poczułem, że do tej pory nie żyłem, nie oddychałem. Więc nie ma możliwości, bym tęsknił za śmiercią, choć dawała mi władzę nad ludźmi.

Bóg dał mi wszystko. Życie, właściwie obietnicę życia, bo nie potrafię w pełni odpowiedzieć na Jego zaproszenie. Korzystanie z magii tak wzmocniło mój wrodzony egoizm, że co jakiś czas budzę się widząc, że znów oszukuję. Mówię, jakim to nie jestem chrześcijaninem, a w rzeczywistości jestem wielkim samolubem. Są jednak dziedziny życia, w których nawet upadając widzę, jak Bóg przebudował moje wnętrze, z jakiej otchłani mnie wyciągnął. Te upadki nie są już po prostu tak głębokie, są też o wiele krótsze. Może dla kogoś to dość wątpliwa podstawa do nadziei, ale dla mnie konkretna i realna.

Chrześcijaństwo to nie różowa bajka

Nawracanie się ku Bogu jest konieczne codziennie. Te wielkie nawrócenia, dwa, trzy w ciągu życia, które wyznaczają jakieś etapy rozwoju duchowego, są niezwykle ważne. Ale tak naprawdę liczy się codzienność relacji z Bogiem. Człowiek ma naturalną skłonność do pozostawania z tym, co ma. Bóg stale chce dla człowieka więcej. Tam, gdzie Bóg był wczoraj, dziś już Go nie ma. Dlatego chrześcijaństwo nie jest różową bajką. Bóg wymaga.

A nie wiem, czy jest coś trudniejszego niż modlitwa. We wszystkim człowiek może nabierać rutyny, tylko nie w modlitwie. Jest ona skrajnie trudnym zadaniem.

Moje doświadczenie jest takie, że w czasie łaski, gdy poświęcam Bogu nawet trzy godziny dziennie, powoli wysuszam swą modlitwę, staje się mechaniczna, przestaje być spotkaniem z Osobą. W czasie strapienia, gdy nie potrafię choćby na pięć minut stanąć przed Bogiem, myślę, że Bóg może docenić bardziej tę walkę niż wcześniejsze godziny. Są ludzie, którym łatwiej jest "wydać swe ciało na spalenie", jak mówi Biblia, radykalnie praktykować jakieś "niesamowitości", które tak naprawdę się Bogu nie podobają. Nawrócić się z takiej sytuacji jest trudno, więc droga upadków i nawróceń jest tu czymś naturalnym.

Bez Boga spadamy w dół

Z naszej perspektywy życie bez Boga może być czasem nawet wzlotem. W rzeczywistości, jak widzę patrząc wstecz, jest powolnym i niedostrzegalnym staczaniem się. Przed nawróceniem uważałem się za porządnego człowieka. Robiłem różne rzeczy, które wydawały się bezinteresowne. Ale dziś widzę, że takimi nie były. Dwa razy poczułem w sobie pustkę. Byłem człowiekiem sukcesu, podziwianym. Utalentowani ludzie mi zazdrościli. Jednak ten poziom psychicznego spełnienia był pozorny. Dwa razy zobaczyłem, że jestem kompletnie pusty wewnątrz. Kompletnie. Było to tak zaskakujące, że wyparłem tę wiedzę.

Przez nawrócenie Bóg pokazuje, jak nisko pochyla się nad nami

Taka perspektywa nie jest mi obca. Jednocześnie mam dwa obrazy Boga. Jeden – to Jezus Przyjaciel. Ten, który przytulił mnie do serca. Ten, którego można zostawić, opuścić, a który mimo to ma zawsze wyciągniętą do mnie rękę. I drugi obraz Boga: Ktoś absolutnie niewyobrażalnie niezrozumiały. Przekraczający nas, nasz rozum, nasze serce, miłosierny. Bóg, którego można zaakceptować tylko zakładając, że jest Absolutną Miłością. Absolutnie nie do zrozumienia.

***

Robert Tekieli - były przewodniczący Rady Nadzorczej TVP. Założyciel i redaktor naczelny "Post-tygodnika". Zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Ozon". W Radiu Józef realizuje audycje "Pocieszenie i strapienie". Program, w którym ponad tysiąc osób opowiedziało historię swojego nawrócenia. Autor "Encyklopedii New Age’u dla chrześcijan", książek, podejmujących zagadnienia związanie z zagrożeniami, jakie niesie ze sobą New Age. Prowadzi grupę wsparcia dla osób, które odchodzą od praktyk okultystycznych.

Źródło:Onet.pl

Created by Jenny@pingwin.waw.pl